Strona główna
O nas
Zarząd firmy
Technologia
Publikacje
Agroenergetyka szansą Lubelszczyzny
Kontakt
 

C Z Y   E N E R G I A   E L E K T R Y C Z N A   W   P O L S C E                                            M U S I   D R O Ż E Ć ?

        Wraz z dynamicznym rozwojem techniki, energia elektryczna stała się w cywilizowanych krajach dobrem powszechnym, określana nie rzadko jako system nerwowy lub krwioobieg gospodarki  czy też dźwignia rozwoju ekonomicznego kraju. Rzeczywiście poziom życia społeczeństw jest wprost proporcjonalny do ilości zużywanej  przez te społeczeństwa  energii elektrycznej. Polska pod tym względem, na tle innych krajów Europy, nie wypada zbyt imponująco. Zużywamy  w gospodarstwach domowych rocznie około 2 200 kWh, jest to ponad dwukrotnie mniej niż w Niemczech czy we Francji i aż 7 razy mniej niż w Norwegii, tylko nieliczne kraje w Europie takie jak Portugalia czy Rumunia mają to zużycie na nieco niższym poziomie. Trzeba przyznać, że w ostatnim czasie obserwujemy pewien wzrost zapotrzebowania na energię elektryczną, tj. na poziomie 3-4 % rocznie.  Niewątpliwie związane to jest z dużą dynamiką rozwoju gospodarczego naszego kraju w ostatnich latach. Niestety pojawiają się obawy, że zjawisko to ma charakter jedynie incydentalny, a systematycznie drożejąca energia elektryczna może stanowić  istotną barierę w utrzymaniu dynamiki zapotrzebowania co najmniej na dotychczasowym poziomie.  Może to być przyczyną istotnego spadku dynamiki wzrostu zapotrzebowania na ten najbardziej szlachetny rodzaj energii. Czy można  w jakiś sposób przeciwstawić się temu zagrożeniu? Jestem o tym  przekonany, że można a nawet trzeba podjąć taką próbę. Żeby tego dokonać należałoby zlikwidować kilka poważnych barier utrudniających prawidłowe funkcjonowanie polskiej energetyki. Biorąc do ręki rachunek za energię elektryczną odnosi się wrażenie, że ma się do czynienia z niezwykle zawiłą informacją, być może z pogranicza wiedzy tajemnej i najlepiej nie próbować cokolwiek z tego zrozumieć, po prostu najlepiej zapłacić nie wnikając w szczegóły dlaczego tak dużo i za co. Istotnie regulacje prawne, a zwłaszcza Rozporządzenie Ministra Gospodarki z dnia 2 lipca 2007 r. w sprawie szczegółowych zasad kształtowania i kalkulacji taryf oraz rozliczeń w obrocie energią elektryczną, w sposób przesadny komplikuje konstrukcję taryfy dla energii elektrycznej. Niestety  występują w nim także przypadki sprzeczności zapisów z ustawą  z dnia 10 kwietnia 1997 r. Prawo energetyczne. Sporządzona w oparciu o to rozporządzenie taryfa staje się nieczytelna, a nawet nie zrozumiała. Złożona terminologia i mało precyzyjne definicje poszczególnych składników taryfy zostawiają duże pole manewru wstawiania do symulacji finansowych różnego rodzaju kosztów, nie koniecznie uzasadnionych. Bo cóż to takiego jest np. „składnik jakościowy stawki systemowej”, który kalkuluje się w oparciu o koszty  utrzymania „systemowych standardów jakości i niezawodności bieżących dostaw energii elektrycznej” – czy w ogóle takie koszty można w miarę dokładnie określić?. Podobnych mało precyzyjnych pojęć jest  znacznie więcej, oczywiście nie będziemy ich wszystkich omawiać. Generalnie jednak rzecz biorąc rachunek za energię elektryczną dla odbiorców grupy G, a więc głównie gospodarstw domowych, składa się z dwóch zasadniczych części, tj. ceny energii elektrycznej oraz pozostałych opłat związanych z dostarczeniem tej energii, zwanych opłatami przesyłowymi lub dystrybucyjnymi. Stawki opłat przesyłowych lub dystrybucyjnych, o których mowa w § 15 ust 1 i 4 wspomnianego rozporządzenia, kalkulowane są dwuskładnikowo z podziałem na składnik stały  stawki sieciowej – obliczany na jednostkę mocy umownej, a dla odbiorcy energii elektrycznej  w gospodarstwie domowym – obliczany w odniesieniu do układu pomiarowo-rozliczeniowego, oraz składnik zmienny stawki sieciowej – obliczany na jednostkę energii elektrycznej pobranej z sieci w miejscu dostarczenia. Składniki stały i zmienny stawki sieciowej stanowią znaczącą pozycję rachunku za energię elektryczną, powinny zatem możliwie dokładnie odzwierciedlać rzeczywiste koszty dostarczenia energii do odbiorcy. W tym miejscu warto przypomnieć, że w odróżnieniu od innych nośników energii, dystrybucja czy też przesył energii elektrycznej / czasami określany słowem transport / z klasycznym transportem ma nie wiele wspólnego. Nie występuje tu bowiem tak charakterystyczny dla typowego transportu „ nacisk na oś”. I paradoksalnie koszt przesyłu energii elektrycznej nie zależy istotnie od ilości przesyłanej energii. Oczywiście pod warunkiem, że nie dochodzi do przeciążeń poszczególnych elementów systemu elektroenergetycznego. A zatem w warunkach obciążeń znamionowych, koszty utrzymania sieci elektroenergetycznych są w istocie jednakowe przy obciążeniu 20 % przepustowości sieci czy też przy 100% obciążeniu - nie uwzględniając oczywiście strat technicznych energii na poszczególnych elementach sieci. Jeżeli tak, to wprowadzenie do rachunku znaczącej opłaty w postaci składnika zmiennego stawki sieciowej, liczonej proporcjonalnie do ilości dostarczonej energii, w istocie narusza przepis art. 45 ust. 1 ustawy Prawo energetyczne, zaliczając wbrew zasadom fizyki, te koszty do kosztów uzasadnionych. Proponuje się zatem  obecną stawkę dwuskładnikową zastąpić  jednoskładnikową opłatą sieciową uwzględniającą uzasadnione koszty utrzymania i rozwoju sieci poszczególnych poziomów napięć, jako stałą opłatę miesięczną liczoną proporcjonalnie do wartości mocy zamówionej danego odbiorcy. Składnik zmienny stawki sieciowej posiada jeszcze jedną istotną wadę. Podstawową jego częścią jest koszt zakupu energii elektrycznej, pokrywający straty handlowe / głównie spowodowane nielegalnym poborem energii elektrycznej przez nieuczciwych odbiorców /. Tak więc solidni odbiorcy oprócz swoich rachunków płacą także za ubytki energii spowodowane kradzieżami energii elektrycznej i to tym więcej im więcej sami jej zużyją. Jest to typowy przykład odpowiedzialności zbiorowej w majestacie prawa. Trzeba tutaj nadmienić, że zakłady energetyczne pobierają także karne opłaty za stwierdzone przypadki kradzieży energii elektrycznej w oparciu o zatwierdzone przez URE taryfy. Wprowadzenie jednoskładnikowej stawki sieciowej proporcjonalnej do mocy umownej uruchomi mechanizm obniżający wypadkową cenę energii elektrycznej wraz ze wzrostem jej zużycia, ponieważ stała opłata sieciowa rozkładać się będzie na coraz to większą liczbę kWh. Stanowić to może pewien rodzaj zachęty dla odbiorców do szerszego korzystania z energii elektrycznej. Należy jeszcze poruszyć problem odbiorców grupy C, a więc odbiorców zasilanych podobnie jak odbiorcy grupy G z sieci niskiego napięcia. Problem polega na tym, że odbiorcy ci są dyskryminowani poprzez wyższe opłaty za dostarczoną energię tylko dlatego, że prowadzą działalność zarobkową. Prawo energetyczne jednoznacznie stwierdza, że podział odbiorców na grupy ma być dokonany według kosztów uzasadnionych związanych z dostawą tej energii. Osoby prowadzące działalność gospodarczą np. we własnym mieszkaniu posiadają dwa odrębne układy pomiarowe, dla gospodarstwa domowego i dla pomieszczenia , w którym jest np. biuro notarialne, przy czym obydwa te lokale zasilone są z tego samego przyłącza. Jest to oczywiste naruszenie równoprawności podmiotów i należałoby połączyć te dwie grupy odbiorców. Od kilku lat obserwuje się niepokojące zjawisko dryfowania środka ciężkości opłat za energię elektryczną z obszaru wytwarzania w obszar przesyłu i dystrybucji. Jeszcze w 2005 roku składnik zmienny stawki sieciowej w wybranym zakładzie energetycznym, stanowił 1,13 ceny energii elektrycznej, a w roku 2009   wskaźnik ten wynosił już 1,46. W tym samym okresie cena energii elektrycznej wzrosła o 13 % a opłaty za dystrybucję aż o 46 %. Zjawisko to nie jest bynajmniej odosobnione i dotyczy niemal wszystkich zakładów energetycznych w kraju. Stan taki powoduje, że  środki finansowe będące w dyspozycji energetyki systematycznie przesuwane są z podsektora wytwarzania do podsektorów przesyłu i dystrybucji, co narusza właściwe proporcje podziału tych środków w odniesieniu do posiadanego majątku. Wartości majątku trwałego podsektorów są następujące: wytwarzanie – 75 000 mln zł. / 57% /, przesył – 11 000 mln zł. / 8% /, dystrybucja – 45 000 zł. / 35% /. Przychody natomiast za 2008 / wartości przybliżone / wyniosły odpowiednio: wytwarzanie – 27 000 mln zł. / 36%, przesył – 16 000 mln zł. /21% /, dystrybucja – 33 000 mln zł. / 43% /.   Ta paradoksalna sytuacja powoduje, że energia elektryczna w Polsce jest  zbyt tania i zbyt droga jednocześnie i niestety obie opinie są prawdziwe. Polskie elektrownie sprzedają energię elektryczną do przedsiębiorstw obrotu po zaniżonych cenach średnio o 30 %, natomiast odbiorcy końcowi po doliczeniu zawyżonych opłat  sieciowych, w rezultacie płacą zbyt dużo za dostarczoną energię elektryczną. Jakie są przyczyny tej sytuacji ?. Niestety jest ich kilka. Najogólniej rzecz ujmując sektor energetyczny jest wadliwie zarządzany i wadliwie nadzorowany. Przez ostatnie kilka lat nie zrobiono nic by ograniczyć koszty funkcjonowania energetyki, a wręcz przeciwnie zrobiono wiele by je zwiększyć - dotyczy to zwłaszcza podsektorów przesyłu i dystrybucji. W znakomitej większości upolitycznione zarządy spółek energetycznych, mając świadomość kruchości swoich pozycji, zajmowały się bardziej okopywaniem  stanowisk niż efektywną pracą na rzecz  firmy, a niekompetentne rady nadzorcze dobierane z klucza partyjnego traktowały pracę w radzie jako dodatkowe źródło dochodu, mniej dbając o skuteczny i profesjonalny nadzór. Nie potrafiono także  skutecznie kontrolować i weryfikować występujących w energetyce nadmiernych kosztów. W procesie zatwierdzania taryf nie rzadko przemycane były koszty pozornie uzasadnione / kpu / sztucznie zawyżające ceny i stawki opłat za energię elektryczną. Do tej grupy kosztów można zaliczyć: utrzymywanie zbyt rozbudowanych  i nieefektywnych brygad wykonawstwa własnego, służb zaopatrzenia materiałowego, transportu, pracowni projektowych, wykonywanie różnego rodzaju zbędnych prac eksploatacyjnych nie uwzględniających aktualnego stanu techniki. Powszechną praktyką znaczącej części kadr energetyki stało się prowadzenie własnej działalności gospodarczej związanej z energetyką. I tak pracownicy wydający warunki zasilania zajmują się projektowaniem a pracownicy pogotowi energetycznych instalatorstwem natomiast pracownicy brygad sieciowych wykonawstwem energetycznym. Może nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie odbywało się to, niestety dość często kosztem macierzystych zakładów pracy.     W planach inwestycyjnych zakładów energetycznych zbyt często środki finansowe pochodzące z odpisów amortyzacyjnych nie trafiają w całości do tych składników majątkowych z których pochodzą.. Powszechnie narzeka się na stan techniczny sieci terenowych w zakładach energetycznych, ale można też zapytać co stało się z odpisami amortyzacyjnymi pochodzącymi od tych sieci. Obecna aura skutecznie zweryfikowała błędną politykę remontową i inwestycyjną w energetyce. Należy pamiętać, że majątek sektora energetycznego jest w znacznym stopniu zużyty i tak: w wytwarzaniu-66%, w przesyle-80%, w dystrybucji-50%. Pytanie zasadnicze-skąd energetyka pozyska środki na odtworzenie majątku?. Diagnoza jest następująca: polska energetyka jest ciężko chora i to na kilka poważnych dolegliwości jednocześnie, wydaje się jednak, że są to choroby uleczalne, ale terapię należy rozpoczęć bezzwłocznie:
   1. poprawić regulacje prawne
   2. ograniczyć koszty w podsektorach przesyłu i dystrybucji poprzez:
       - dobór kompetentnych zarządów i rad nadzorczych
       - uproszczenie struktur organizacyjnych  
       - weryfikację zakresu prac eksploatacyjnych
       - środki finansowe pochodzące z odpisów amortyzacyjnych  przeznaczać na                   inwestycje odtworzeniowe                                
       - wprowadzić zakaz prowadzenia działalności konkurencyjnej przez pracowników energetyki  
       - sprzyjać rozwojowi energetyki rozproszonej/ w tym odnawialnych źródeł energii 
         elektrycznej  / ograniczającej koszty przesyłania energii
    3.  doprowadzić do opłacalności inwestowania w podsektorze wytwarzania poprzez przywrócenie właściwych proporcji podziału środków finansowych będących w dyspozycji energetyki wg zasady proporcjonalności do posiadanego majątku tj.: wytwarzanie – 57%, przesył – 8%, dystrybucja – 35% środków.      

   Odpowiadając na postawione w tytule artykułu pytanie należy stwierdzić, że nie jesteśmy nieuchronnie skazani na permanentne podwyżki cen energii elektrycznej, przynajmniej nie na tak drastycznym poziomie. Wiele zależy od samej energetyki i jej władz.                                                

                                                                                   Ryszard Rabiega

Aktualny PageRank strony biopower.com.pl dostarcza: Google-Pagerank.pl - Pozycjonowanie + SEO
 
Top